Bez punktów z #Volley Wrocław. Nerwowo w Arenie.

Siatkarki Energi MKS Kalisz przegrały sobotni mecz z ekipą #Volley Wrocław 0:3. To druga porażka podopiecznych trenera Mariusza Wiktorowicza w debiutanckim sezonie na parkietach Ligi Siatkówki Kobiet i zarazem pierwsza przed własną publicznością. Końcowe fragmenty spotkania wywołały sporo emocji i nerwów, również na trybunach. Powód? Kontrowersyjna i krzywdząca zdaniem gospodarzy decyzja sędziego.

Chyba jeszcze żaden z rozegranych dotychczas w kaliskiej Arenie meczów nie kończył się w tak gorącej i mało przyjemnej atmosferze. Zarówno zespół jak i spore grono miejscowych  kibiców długo i dosadnie protestowało przeciwko decyzji głównego arbitra, którą podjął  w końcówce trzeciego seta, a która mogła mieć kluczowe znaczenie dla dalszego przebiegu i ostatecznego rozstrzygnięcia sobotniego spotkania.  

W trzeciej partii, po dość wyrównanym początku, kaliszanki zaczęły tracić punkty. Przegrywały 6:11, 12:17, a w końcu 16:22. Jednak po czterech kolejnych akcjach, w których z powodzeniem zablokowały ataki rywalek, zniwelowały stratę do zaledwie dwóch oczek. Odzyskały też wiarę, że być może uda się jeszcze odwrócić losy tego seta. Ich nadzieje legły jednak w gruzach wskutek kontrowersyjnych decyzji sędziego, który najpierw dwukrotnie dopatrzył się po stronie kaliszanek błędu podwójnego odbicia, po czym protestującą Ewelinę Janicką ukarał czerwoną kartką, a punkt przyznany w ten sposób rywalkom oznaczał zakończenie meczu.

– Z tą pierwszą podwójną piłką mógłbym się jeszcze zgodzić. W porządku, było nerwowo i zdarzyło nam się w końcówce. Natomiast co do tej drugiej, w obronie, mam dużo wątpliwości. Tym bardziej, że wcześniej były podobne sytuacje po stronie Wrocławia i wtedy sędzia puszczał grę. Ale już całkowicie niezrozumiała jest dla mnie decyzja o ukaraniu zawodniczki czerwoną kartką. Było dużo emocji, a w takich momentach sędzia powinien podejść do wszystkiego z bardziej sportowym duchem, uspokoić gorącą sytuację i pozwolić grać, a nie kończyć mecz czerwoną kartką, co wywołało dużą burzę okrzyków i gwizdów. Uważam, że tej kartki nie powinno być. Wyjaśniłem to sędziemu po meczu, ponieważ uważam, że taka kara nam się nie należała, ale on  ma jednak inne  zdanie na ten temat  –  podsumował, nie kryjąc  rozgoryczenia, trener Energi MKS Mariusz Wiktorowicz.

Jednocześnie szkoleniowiec kaliskiej ekipy podkreśla, że sobotni pojedynek mógł potoczyć się zupełnie inaczej i bez tylu negatywnych emocji, gdyby jego zespół wygrał pierwszego seta. A szanse ku temu były ogromne, bo po bardzo wyrównanym początku gospodynie odskoczyły rywalkom nawet na pięć punktów (11:6). Wprawdzie później wrocławianki odrobiły straty, ale jeszcze w końcówce na tablicy widniał remis po 23. Niestety za błędy własne w decydujących akcjach gospodynie zapłaciły porażką.

- Walka rozstrzygała się praktycznie w ostatnich piłkach, a my niestety nie wykorzystaliśmy szansy, żeby tego pierwszego seta wygrać. Myślę, że nasza gra nabrałaby wtedy zupełnie innego tempa, jeszcze odważniej poczynalibyśmy sobie na zagrywce i w akcjach, do których byliśmy przygotowani – dodaje trener Wiktorowicz.

Drugiego seta kaliszanki przegrały do 18. Niestety sporo punktów traciły seriami, po dobrych zagrywkach zawodniczek z Wrocławia, które w sumie zanotowały w meczu aż osiem asów serwisowych. Problemy miejscowych zaczynały się od przyjęcia, czego konsekwencją był później brak skuteczności w ataku. 

- Nie ukrywam, że ten tydzień był dla nas bardzo ciężki. W krótkim odstępie czasu przyszło nam grać trzy mecze. Dzisiaj sprzyjała nam sala, ale mimo wszystko zmęczenie chyba dało się we znaki. Zabrakło może trochę energii, pobudzenia już na samym początku i z każdą akcją wszystko pomału siadało. Poza tym zespół z Wrocławia był bardzo dobrze pod nas przygotowany taktycznie. Ciężko było nam się przebić przez ich blok i to też nas dodatkowo rozproszyło. W końcówce wdarła się nerwowość i kończymy spotkanie ze sporym niedosytem – komentowała po meczu Małgorzata Sobolewska, kapitan kaliskiego zespołu.     

Dla siatkarek Energi MKS była to druga porażka w sezonie, ale pierwsza we własnej hali. W najbliższą sobotę, znów zagrają u siebie. Tym razem w Arenie zmierzą się z Pałacem Bydgoszcz.

Liga Siatkówki Kobiet

runda zasadnicza

4. kolejka/17 listopada

Energa MKS Kalisz - #Volley Wrocław 0:3 (23:25, 18:25, 21:25)

Energa MKS Kalisz - Ewelina Janicka, Natalia Strózik, Aleksandra Cygan, Adrianna Budzoń, Ljubica Kecman, Rebecka Lazić oraz Klaudia Kulig (l), Anna Głowiak (l), Małgorzata Sobolewska, Aleksandra Wańczyk, Justyna Andrzejczak, Kinga Dybek.

#Volley Wrocław - Roksana Wers, Aleksandra Rasińska, Weronika Wołodko, Magdalena Soter, Natalia Murek, Anna Łozowska, Magdalena Kuziak (l), Karolina Piśla.

MVP meczu: Roksana Wers (#Volley Wrocław)

 

Wyniki pozostałych spotkań 4. kolejki

Grot Budowlani Łódź - DPD Legionovia Legionowo 3:2   (25:15, 23:25, 23:25, 25:17, 15:4)

KSZO Ostrowiec Św. - BKS Profi Credit Bielsko-Biała 1:3 (25:18, 12:25, 16:25, 14:25)

KS Pałac Bydgoszcz - Enea PTPS Piła 3:2 (25:15, 25:20, 17:25, 19:25, 15:9)

Chemik Police - Developres SkyRes Rzeszów 3:0 (25:17, 25:15, 25:22)

ŁKS Commercecon Łódź - E.Leclerc Radomka Radom 3:0 (25:14, 25:20, 25:18)

Tabela po 4. kolejce rundy zasadniczej

  1. Chemik Police 4, 12, 12:1
  2. ŁKS Commercecon Łódź 4, 10, 12:4
  3. Grot Budowlani Łódź 3, 7, 9:5
  4. BKS Profi Credit Bielsko-Biała 3, 7, 8:4
  5. Developres SkyRes Rzeszów 4, 7, 8:7
  6. #Volley Wrocław 4, 6, 9:9
  7. Energa MKS Kalisz 4, 4, 7:10
  8. DPD Legionovia Legionowo 4, 4, 6:10
  9. KSZO Ostrowiec Świętokrzyski 4, 4, 6:10
  10. Enea PTPS Piła 4, 3, 6:11
  11. KS Pałac Bydgoszcz 4, 3, 6:11
  12. E.Leclerc Radomka Radom 4, 2, 4:11

 

 

 

 

 

 

Tekst i zdjęcia: Karina Zachara
Wersja do druku
Wersja PDF