Hołota pozamiatał! Gol w ostatniej sekundzie i zwycięstwo nad Bytovią!

Takich emocji na stadionie przy Łódzkiej dawno nie było, a sobotnie spotkanie dobitnie potwierdziło, że opuszczanie trybun zbyt wcześnie może nas pozbawić niezapomnianych wrażeń. Ci, którzy wytrwali do końca zostali sowicie wynagrodzeni, bowiem gol na wagę trzech punktów padł w ostatniej sekundzie meczu, a zdobywając go zespół KKS-u odniósł całkowicie zasłużone zwycięstwo nad faworyzowaną Bytovią Bytów.

Gramy do końca, KKS gramy do końca. Jakże często słychać te słowa śpiewane przez najwierniejszych fanów „trójkolorowych” zagrzewających swój zespół do walki zwłaszcza w najbardziej newralgicznych momentach meczów. Tym razem popularna przyśpiewka kibiców poskutkowała jak nigdy wcześniej, a ambitnie grający kaliszanie zgarnęli nagrodę, na którą mocno zapracowali. W starciu z Bytovią nie byli faworytami, ale w przekroju całego spotkania byli zdecydowanie lepszym zespołem i, jak można było słyszeć w wielu pomeczowych komentarzach, byłoby dużą niesprawiedliwością, gdyby w sobotę opuszczali murawę w roli pokonanych. Wiemy jednak, że w sporcie sprawiedliwość nie ma nic do rzeczy, liczy się to co na tablicy. Na szczęście tym razem wynik odzwierciedlił przebieg pojedynku, w którym to gospodarze zasłużyli na zgarnięcie pełnej puli.

Decydująca o losach spotkania akcja rozegrała się w ciągu niespełna 40 sekund, a podopieczni Ryszarda Wieczorka przeprowadzili ją z chirurgiczną precyzją. Podczas gdy część najbardziej zniecierpliwionych kibiców powoli opuszczała stadion, gospodarze z siłą spokoju i wiarą w sukces, konsekwentnie dążyli po swoje.  Można było odnieść wrażenie,  że realizują z góry zaplanowany scenariusz. Wymienili między sobą kilkanaście podań, po czym w momencie, gdy gotowy do zakończenia spotkania arbiter chwytał za gwizdek piłkę w pole karne gości skierował Adrian Łuszkiewicz, a dopadł do  niej Tomasz Hołota i precyzyjnym strzałem głową ulokował w siatce. Lepszego wejścia, debiutujący w barwach KKS-u pomocnik, nie mógł sobie wymarzyć. Strzegący bramki Bytovii  Adrian Olszewski, choć  wyprężył się jak struna, nie zdołał uniknąć katastrofy. Piłka zatrzepotała w sieci, a sędzia odgwizdał koniec meczu. Trudno opisać to, co działo się na stadionie. W rogu boiska z radości szaleli zawodnicy, również ci z ławki rezerwowych, euforia zapanowała na trybunach. A dzięki bezpośredniej transmisji za pośrednictwem oficjalnego kanału YouTube Polskiego Związku Piłki Nożnej “Łączy nas piłka TV”, wielkie sportowe emocje mogli przeżywać również ci, którym nie dane było zasiąść na kaliskim stadionie.        

Tymczasem szczęśliwa końcówka tego wieczoru wcale  nie była taka oczywista, bowiem to przyjezdni już w ósmej minucie spotkania jako pierwsi objęli prowadzenie. Z rzutu rożnego piłkę zacentrował Paweł Zawistowski, a do bramki celnie główkował Oskar Sikorski. Ten chwilowy zryw ekipa z Bytowa  nie przyniósł jednak kolejnych przykrych efektów. To KKS miał przewagę i co rusz zapędzał się w pole karne rywali szukając okazji do wyrównania. Jednak do przerwy gola nie zdobył. Szwankowała skuteczność, czasami precyzja podania lub ostatniego dogrania.  Po zmianie stron trener Wieczorek zdecydował się więc na kilka zmian i – co zdarza mu się nie po raz pierwszy – doskonale wyczuł sytuację. Zanim jeszcze zwycięską bramkę zdobył  Hołota, który właśnie w barwach KKS-u  zaliczył pierwszy ligowy występ od blisko trzech miesięcy, golkipera Bytovii pokonał także wprowadzony po przerwie Sebastian Kaczyński. A zrobił to w stylu, który jak twierdzi jest jego konikiem, czyli z  precyzyjnym uderzeniem z rzutu wolnego. Potwierdził tym samym, że trafia nie tylko w zmaganiach czwartej ligi, gdzie  ma już na koncie 6 goli, ale i w składzie pierwszego zespołu stanowi mocne i pewne ogniwo. Zaś trener Wieczorek po raz kolejny zyskał potwierdzenie, że dysponuje wyrównaną kadrą, w której nawet zmiennicy stanowią pełnowartościową składową zespołu, nie tylko utrzymując, ale często podnosząc jakość gry.

KKS wygrał zasłużenie. Gdyby tak się nie stało, miałby prawo odczuwać spory niedosyt, bo  tego wieczoru górował nad rywalem w każdym elemencie gry. To „trójkolorowi” zdecydowanie częściej byli w posiadaniu piłki, oni też stworzyli znacznie więcej sytuacji bramkowych. W pierwszej połowie goście zaledwie trzykrotnie zdołali przedrzeć się w okolice kaliskiej bramki, a po przerwie sporadycznie próbowali zaskoczyć miejscowych jakąś  kontrą, tyle że  groźną okazała się zaledwie jedna. W 50. minucie, choć miał świetną szansę na podwyższenie prowadzenia, nie ucelował w bramkę  czołowy strzelec przyjezdnych Piotr Giel. Znacznie więcej okazji stworzyli sobie gospodarze, zwłaszcza gdy stan meczu był już wyrównany. W 72. minucie bliski szczęścia był Mateusz Gawlik, ale piłka po strzale głową trafiła w poprzeczkę. Etatowy defensor KKS-u może mieć jednak duże powody do zadowolenia, bowiem to dzięki jego skutecznym interwencjom obracały się w pył ofensywne próby gości. Na kwadrans przed końcem, po błędzie Harisa Memicia, szansę na kolejne trafienie miał Kaczyński, ale w sytuacji sam na sam z bramkarzem Bytovii, lepszym okazał się ten drugi. Golkiper przyjezdnych kapitalnie interweniował również w 90. minucie, gdy strzałem na dalszy słupek próbował go zaskoczyć Tomasz Hołota. Wprawdzie  o dobitkę pokusił się Mateusz Majewski, ale uderzenie było nieczyste i tym samym niecelne.

W ramach 9. kolejki rozgrywek II ligi piłkarze KKS-u udadzą się w najbliższy piątek do Chojnic, na spotkanie z miejscową Chojniczanką. Początek meczu o godz. 19.30.       

8. kolejka II. ligi, 10.10.2020 r., Stadion Miejski przy ul. Łódzkiej 19-29 w Kaliszu
KKS Kalisz – Bytovia Bytów 2:1 (0:1)

0:1 Oskar Sikorski 8. min, 1:1 Sebastian Kaczyński 67. min, 2:1 Tomasz Hołota 90+4. min

Żółte kartki: Adrian Bielawski, Oskar Sikorski (Bytovia)

KKS Kalisz: Maciej Krakowiak – Mateusz Gawlik, Bartosz Waleńcik, Bartłomiej Maćczak (70. Tomasz Hołota), Mateusz Mączyński, Fabian Hiszpański (59. Sebastian Kaczyński), Michał Borecki (59. Robert Tunkiewicz), Marcin Radzewicz (82. Mateusz Majewski), Adrian Łuszkiewicz, Jakub Chojnowski, Nikodem Zawistowski (82. Mikołaj Zawistowski).

Bytovia Bytów: Adrian Olszewski – Adrian Bielawski (85. Dominik Urban), Filip Dymerski, Paweł Zawistowski, Piotr Giel, Jakub Bach (69. Matheus Soares Gaspar de Camargo), Kuba Lizakowski, Jakub Ryś (72. Mateusz Wrzesień), Oskar Sikorski, Luiz Santos Deleu, Haris Memic.

Tekst i zdjęcia: Karina Zachara
Wersja do druku
Wersja PDF