Kaliscy szczypiorniści lepsi od Portowców. Świetny mecz Góralskiego i Zakrety v

Świetne spotkanie we własnej hali rozegrali piłkarze ręczni Energi MKS Kalisz. W minioną niedzielę podopieczni Tomasza Strząbały pokonali rewelację początku sezonu, Sandrę SPA Pogoń Szczecin 20:18. Do triumfu kaliszan wydatnie przyczynili się, bezbłędny w egzekwowaniu „siódemek” Mateusz Góralski oraz strzegący bramki Łukasz Zakreta.

Tempo niedzielnego pojedynku nie było imponujące, co nie dziwi. Dla obu ekip był to pierwszy solidny sprawdzian po przerwie spowodowanej kwarantanną i widać było, że każdej z nich powrót do pełnej formy zajmie jeszcze trochę czasu. Wprawdzie akcji, których celem było zdobycie bramki nie brakowało, ale gorzej wyglądała kwestia ich skuteczności. Stąd też dość niski wynik. Pierwsza bramka w meczu, dla MKS-u,  padła dopiero w 4. minucie, a zdobył ją z rzutu karnego Mateusz Góralski. Później swoje trafienia dorzucili Robert Kamyszek i Konrad Pilitowski. Goście odpowiedzieli tylko jedną bramką, ale odpuszczać nie zamierzali. Rewelacja początku sezonu PGNiG Superligi, która w pierwszej serii pokonała Orlen Wisłę Płock, z upływem czasu zacieśniała szyki w obronie i krok po kroku odbudowywała przewagę. Stało się też jasne, że to właśnie solidna defensywa będzie kluczem do zdobywania punktów. Kiedy kilka piłek odbił Mateusz Gawryś, a w ataku popracowali m.in. Mateusz Zaremba i Patryk Biernacki, w 15. minucie szczecinianie wyszli na prowadzenie 5:3. Czas dla trenera Tomasza Strząbały podziałał pobudzająco na kaliszan. Teraz to oni zdobyli kilka bramek z rzędu. Trafiał nawet   Łukasz Zakreta, kiedy przy próbie ataku Portowców siedmiu na sześciu, rzutem przez całe boisko ulokował piłkę w siatce. Po świetnie rozegranej akcji pod koniec pierwszej połowy gospodarze wyrównali wynik, ale do zwycięstwa mieli jeszcze daleką drogę. 

Po powrocie na parkiet rywalizacja znów była wyrównana. Wprawdzie  kaliszanie starali się przejąć inicjatywę i przez większość czasu to oni prowadzili, to jednak ich przewaga nie przekraczała dwóch bramek. Pomimo dobrej formy Zakrety trener Strząbała postanowił dać szansę Mikołajowi Krekorze, który zaliczył kilka cennych interwencji. W dodatku na linii siódmego metra jak również w rzutach z kontry nadal świetnie spisywał się Mateusz Góralski, a w ofensywie efekty przynosił wariant z dwoma kołowymi. Sześć minut przed końcem, po serii czterech trafień z rzędu, Energa MKS Kalisz prowadziła czterema bramkami (19:15), ale goście nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa i podjęli ostatnią próbę odrobienia strat. Zapały Portowców ostatecznie ostudził Piotr Krępa, który celnym rzutem w ostatnich sekundach meczu przesądził o wygranej miejscowych 20:18.

Niski rezultat spotkania to w dużej mierze zasługa bramkarzy obu ekip. Łukasz Zakreta bronił na poziomie 36 procent, natomiast Mateusz Gawryś z Pogoni odbijał piłki ze skutecznością 29 procent. Najwięcej krwi szczecińskiemu bramkarzowi napsuł Mateusz Góralski, który wyegzekwował skutecznie aż pięć „siódemek”, a do tego dołożył trzy gole z akcji i z dorobkiem ośmiu trafień zasłużył na miano najskuteczniejszego zawodnika meczu.

Seria 9. PGNiG Superligi mężczyzn, 15.11.2020 r., hala Kalisz Arena 

Energa MKS Kalisz – Sandra Spa Pogoń Szczecin 20:18 (9:9)

Kary: Energa MKS - 12. min, Pogoń - 6 min. Rzuty karne: Energa MKS 5/6. Pogoń 1/1.

Energa MKS: Zakreta 2, Krekora – Góralski 8, Kamyszek 3, K. Pilitowski 3, Krępa 2, Makowiejew 2, Kamil Adamski, Drej, Kus, Misiejuk, M. Pilitowski, Szpera.
Pogoń: Gawryś, Terechow – Biernacki 3, Fedeńczak 3, Matuszak 3, Zaremba 3, Krupa 2, Gierak 1, Krok 1, Krysiak 1, Rybski 1, Bosy, Telenga, Wąsowski.

Fot. Michał Rabiega
Wersja do druku
Wersja PDF