Szczypiorniści punktowali. Pełna pula z beniaminkiem

Szczypiorniści Energi MKS po kilku z rzędu porażkach nareszcie cieszyli się z wygranej. W sobotę, 12 października, w hali Arena pokonali Grupę Azoty Tarnów 33:28. Rywale nie znaleźli sposobu na świetnie dysponowanego Kiryla Kniazieua, który zapisał na swoim koncie aż trzynaście bramek.

Cztery porażki z rzędu nie napawały optymizmem ani zespół, ani kibiców. Lepszej okazji do przełamania tej czarnej serii, jak spotkanie z beniaminkiem rozgrywek, nie można było sobie wymarzyć. Grupa Azoty Tarnów to zespół, który w debiutanckim sezonie na parkietach PGNiG Superligi nie posmakował jeszcze zwycięstwa i zajmuje ostatnią pozycję w tabeli. Niestety nie zmienił jej również po sobotnim spotkaniu w Kaliszu.

Ekipa Patrika Liljestranda mimo wygranej też miewała podczas meczu gorsze momenty. Zwłaszcza w początkowej fazie, gdy traciła do tarnowian nawet trzy gole (3:6 w 11. minucie). Prowadzenie kaliszanie odzyskali dopiero  w 19. minucie. Wprawdzie nie oddali go już do końca, ale jeszcze w 49. minucie ich przewaga nad gośćmi wynosiła zaledwie dwa trafienia. W newralgicznych momentach na wysokości zadania stawali jednak miejscowi golkiperzy. Najpierw, w pierwszej połowie Łukasz Zakreta obronił dwa karne, a jego zmiennik Mikołaj Krekora, po przerwie odbijał rzuty rywali ze skutecznością 43 procent.

MKS zagrał w tym spotkaniu bez swoich nominalnych lewoskrzydłowych. Trener Liljestrand postanowił sprawdzić na tej pozycji trzech zawodników. Najlepiej poradził sobie Konrad Pilitowski, który w drugiej połowie bombardował tarnowską defensywę, rzucając ze stuprocentową skutecznością. Tylko w ostatnich dwóch kwadransach meczu aż sześciokrotnie pokonał bramkarza gości, będąc drugim po względem skuteczności strzelcem gospodarzy.

Królem kaliskiej ofensywy był tego dnia bez wątpienia Kiryl Kniazieu, który z meczu na mecz rośnie w siłę. W starciu z tarnowianami rzucił rywalom aż trzynaście bramek, a miałby ich na koncie jeszcze więcej, gdyby skuteczniej wykonał dwie siódemki. Ale nawet i bez tego  dorobek Białorusina imponuje i to dzięki niemu kaliszanie po ostatniej syrenie mogli unieść ręce w geście triumfu i zatańczyć z radości na środku boiska.

Po siedmiu seriach PGNiG Superligi podopieczni Patrika Liljestranda mają na koncie dziewięć punktów i zrównali się z czołową ósemką rozgrywek.

7. seria PGNiG Superligi mężczyzn, 12.10.2019r., hala Kalisz Arena

Energa MKS Kalisz – Grupa Azoty Tarnów 33:28 (16:13)

Kary: Energa MKS -12. min., Grupa Azoty - 8. min. Czerwona kartka: Krzysztof Misiejuk (26. min, gradacja kar). Rzuty karne: Energa MKS 4/7, Grupa Azoty 2/4.

Energa MKS: Zakreta, Krekora, Liljestrand – Kniazieu 13, K. Pilitowski 6, M. Pilitowski 5, Drej 2, Galewski 2, Misiejuk 2, Klopsteg 1, Krytski 1, Szpera 1, Bożek, Kamyszek.
Grupa Azoty: Małecki, Ciochoń – Kowalik 7, Nowak 6, Kużdeba 3, Lazarowicz 3, Dadej 2, Grabowski 2, Wojdan 2, Pedryc 1, Sanek 1, Tarcijonas 1, Misiewicz, Tokuda.

 

 

 

 fot Michał Sobczak
Wersja do druku
Wersja PDF