W Arenie lepsze Zagłębie. Szczypiorniści Energi MKS nadal walczą o play-off’y

Piłkarze ręczni Energi MKS wciąż nie są pewni udziału w fazie play-off. Sprawę mocno skomplikowali sobie niedzielną przegraną z Zagłębiem Lubin. W hali Arena ulegli ekipie prowadzonej przez Bartłomieja Jaszkę 27:30. To ich druga porażka z rzędu.

Tydzień wcześniej przegrana w Kwidzynie, tym razem we własnej hali. Podopieczni Patrika Liljestranda nie mają powodów do zadowolenia. Tym bardziej, że wyniki spotkań kończących fazę zasadniczą rozgrywek PGNiG Superligi w dużym stopniu zaważą na ich udziale w play-off’ach. Sobotni mecz ważny był dla obu zespołów. Miedziowi potrzebowali punktów, by wskoczyć do czołowej ósemki, a MKS, by się w niej utrzymać na pewnej pozycji. Nic więc dziwnego, że stawka i zarazem temperatura spotkania były wysokie, co przełożyło się na obraz gry.

Początek meczu był wyrównany. Obie ekipy zaliczały sporo strat i niedokładności. Wykazywali się za to bramkarze – Łukasz Zakreta i Marcin Schodowski, przez co żadna ze stron nie potrafiła wypracować większej przewagi. Przez długi czas dystans dzielący oba zespoły nie przekraczał 1-2 trafień. Dopiero po kwadransie przyjezdni odskoczyli na trzy oczka (9:6), a w 19. minucie na 11:8. Przewaga Miedziowych nie trwała jednak długo. W 23. minucie po rzucie Marka Szpery kaliszanie złapali kontakt na 11:10, a w 25. minucie do remisu – celnym rzutem karnym – doprowadził Konrad Pilitowski. Do przerwy też był remis, po 12.            

Po powrocie z szatni gospodarze przez moment zyskali przewagę, niestety było to ich ostatnie prowadzenie w tym meczu. W 39. minucie rywale ponownie odskoczyli trzy bramki (19:16). Kiedy w 43. minucie za faul na Mykoli Maliarewiczu czerwoną kartką ukarany został Jakub Adamsski  kaliszanie, wykorzystując grę w przewadze, zdołali jeszcze złapać kontakt (19:20). Więcej nie byli jednak w stanie zrobić. Końcówka spotkania należała do przyjezdnych, którzy skutecznie finalizowali niemal każdą stworzoną sobie ofensywną sytuację. Sporo problemów ponownie sprawiał gospodarzom golkiper Zagłębia Marcin Schodowski. To właśnie dzięki jego  interwencjom, na dwie minuty przed końcem meczu goście odjechali na pięć trafień (29:24). Taki dystans okazał się dla miejscowych niemożliwym do odrobienia. Ostatecznie przegrali 27:30.

Do końca fazy zasadniczej pozostały już tylko dwie serie spotkań, a MKS – mimo, iż zachował  szóstą pozycję w tabeli PGNiG Superligi - nadal nie jest pewny gry w play-off’ach. Dzięki sobotniej wygranej Zagłębie Lubin traci do kaliszan już tylko jeden punkt, dwa oczka mniej ma Pogoń Szczecin, a cztery Chrobry Głogów. I to właśnie z tą ekipą podopieczni Patrika Liljestranda zmierzą się na wyjeździe w najbliższą sobotę. Ostatni mecz fazy zasadniczej zagrają u siebie, we wtorek 17 marca, a ich rywalem będzie zespół Azotów Puławy. .

24. seria PGNiG Superligi mężczyzn, 8.03.2020 r., hala Kalisz Arena

Energa MKS Kalisz – MKS Zagłębie Lubin 27:30 (12:12)                                                     

Kary: Energa MKS – 6 min, Zagłębie – 6 min. Czerwona kartka: Jakub Adamski (43. min, za faul). Rzuty karne: Energa MKS 6/8, Zagłębie 3/4.

Energa MKS: Zakreta, Liljestrand, Krekora – Szpera 6, Drej 5, Kamyszek 4, K. Pilitowski 4, Gąsiorek 2, Maliarewicz 2, Misiejuk 2, M. Pilitowski 2, K. Adamski, Bożek, Galewski, Klopsteg, Krytski.
Zagłębie: Schodowski 1, Wiącek – Dudkowski 9, Hajnos 5, Stankiewicz 4, Gębala 3, Tokaj 3, Bogacz 2, J. Adamski 1, Kupiec 1, Marciniak 1, Borowczyk, Chychykalo, Pawlaczyk, Pietruszko, Sroczyk.

 

 fot. Michał Rabiega
Wersja do druku
Wersja PDF