Budynek Straży Ogniowej
Obiekt przeznaczony dla kaliskiej Straży Ogniowej stanął w pobliżu kanału Babinka we wschodniej części ówczesnego placu św. Mikołaja (obecnie Nowego Rynku) w 1886 r. Swoje funkcje spełniał do 1952 r., później przez kilka jeszcze lat mieściły się w nim sklepy i siedziby różnych firm i instytucji. W związku z planowaną przez ówczesne władze dla tej części placu nową funkcją obiekt został rozebrany w 1973 r.
zdjęcia
W latach 80. XIX w. zaczęto mówić o potrzebie wystawienia budynku dla istniejącej w Kaliszu od 1864 r. Straży Ogniowej. Zdecydowano, że stanie on na placu św. Mikołaja w pobliżu mostu na Babince albowiem na placu i w okolicy mostu odbywały się targi drzewne i mieściły się magazyny, stanowiące potencjalne źródło pożarów. Niewielki neogotycki obiekt z czerwonej cegły, łączący elementy architektury przemysłowej z reprezentacyjną, wybudowano w 1886 r., według projektu Józefa Chrzanowskiego. Jego postawienie było znakiem zamożności straży i opieki ze strony miasta. Gmach składał się z piętrowego korpusu głównego z wieżyczką i dwóch niższych skrzydeł bocznych. Fasadę zdobił herb miasta. Wieżyczka służyła do obserwacji miasta i mieściła dzwony alarmowe, z tyłu natomiast mieściły się stajnie. W budynku znajdowała się reprezentacyjna sala, w której wisiały portrety kolejnych carów, gubernatorów i naczelników. Obiekt strażacy opuścili w 1952 r. Potem był on najróżniej wykorzystywany (pobory do wojska, udzielanie rat, handel). Remiza doczekała lat 70., kiedy – ku niezadowoleniu kaliszan – została rozebrana mimo, że stan techniczny budynku był dobry. Na jej miejscu powstał skwerek, gdzie w 1980 wmurowano akt erekcyjny pod, nie zrealizowaną na szczęście, budowę pomnika Walki Zbrojnej i Czynu Rewolucyjnego.
Pierwszą siedzibą Straży była stara szopa przy ul. Rzeźniczej, ale jeszcze w 1864 r. stała się nią część zabudowań przy należącym do Roberta Pusha hotelu Wiedeńskim. Wpływ na zaangażowanie hotelarza w ideę walki z ogniowym kataklizmem miał wielki pożar w 1852 r., który rozpoczął się właśnie na jego posesji.
Ćwierć wieku później (w latach 1886-87) dla coraz bardziej dynamicznie rozwijającej się organizacji miasto ufundowało nową siedzibę. Stanęła ona na ówczesnym placu św. Mikołaja, w pobliżu mostu na Babince. Lokalizacja nie była przypadkowa, wokół tętniła życiem ciasno zabudowana dzielnica żydowska, z tyłu „rosła” nowa przemysłowa dzielnica Piskorzewie. Ponadto w najbliższej okolicy odbywały się targi drzewne i mieściły się magazyny, stanowiące potencjalne źródło pożarów. Budowla kosztowała 14 tys. rubli i została wzniesiona według projektu architekta gubernialnego Józefa Chrzanowskiego. Zgrabny budyneczek składający się z piętrowego korpusu głównego z wieżyczką i dwóch niższych skrzydeł bocznych postawiono w modnym wówczas neogotyckim stylu. Łączył elementy architektury przemysłowej z reprezentacyjną – w fasadzie znalazł się herb Kalisza. Wieżyczka (można się dopatrzyć podobieństwa do ratuszowej, spalonej w 1792 r.) służyła do obserwacji miasta i mieściła dzwon alarmowy ufundowany w 1893 r. przez Izraela Tykocinera. Później pojawiło się siedem dzwonów – każdy bił na trwogę w innej tonacji określając tym samym dzielnicę, w której pojawił się pożar. Pierwszy elektryczny alarm zainstalowano po 1914 r. W budynku znajdowała się reprezentacyjna sala, odbywały się tam bale i strażackie galówki. Była udekorowana portretami kolejnych carów. Na ścianach wisiały także dostojne podobizny komendantów i gubernatorów, wśród których zaszczytne miejsca przypadły Robertowi Puschowi oraz gubernatorowi Michałowi Piotrowiczowi Daraganowi. W środku za drewnianymi wrotami urządzono m.in. stajnię dla trzech par koni. Do czasu ich zakupu najczęściej próbowano „wypożyczyć” je do akcji od pobliskich dorożkarzy, którzy na dźwięk alarmowego dzwonka czym prędzej się… ulatniali. Konie strażaków wykorzystywano również do wywożenia śmieci z miasta. Poczciwiny były jednak tak zżyte ze swoją pierwszą „profesją”, że gdy tylko usłyszały sygnał alarmowy, zaprzęgnięte do wozów wypełnionych odpadkami galopowały przed budynek na Nowym Rynku. Tutaj czekały już na swój właściwy sprzęt: sikawki i beczkowozy i – najczęściej ośmioosobową - drużynę zuchów.
W 1906 r. naprzeciw remizy, kaliszanin, młody bojowiec PPS Wojciech Jabłkowski wykonał wydany przez organizację na prowokatorze i szpiclu tajnej carskiej policji - tzw. Ochrony wyrok śmierci. Po dramatycznym pościgu Jabłkowskiego złapano w ślepym podwórku na Piskorzewskiej. Dwa dni później na mocy sądu wojennego zamachowiec został stracony na dziedzińcu kaliskiego więzienia,
Po odzyskaniu niepodległości w 1918 r. straż liczyła 253 członków czynnych, 123 popierających i 2 honorowych. Po kilku latach pojawiły się kolejne samochody strażackie. Przed II wojną światową Kalisz miał jedną z najlepiej zorganizowanych w Polsce ochotniczych obron przeciwpożarowych w Polsce.
W 1949 r. powstała w Kaliszu Miejska Zawodowa Straż Pożarna, a trzy lata później strażacy – ochotnicy wracają do pierwotnej siedziby na Piskorzewskiej. Opuszczony budynek zmienia funkcje – odbywały się tam pobory do wojska, jeszcze później mieściły się w nim sklepy, a także biura ORS-u, gdzie można było zaciągnąć kredyt. Wokół tętniły życiem stragany z często tandetną galanterią: pocztówkami dźwiękowymi, lusterkami z podobizną aktorek, itp. Budynek, podobnie jak leżąca po drugiej stronie placu, a pochodząca z tego samego okresu tzw. koza, zostaje niestety rozebrany. Placowi, który w tym czasie nosił nazwę placu 1-Maja i był miejscem manifestacji i formowania się pochodów pierwszomajowych zamierzano nadać jeszcze bardziej ideologiczny charakter - w 1980 r. w miejscu, w którym stała remiza wmurowano akt erekcyjny pod budowę pomnika Walki Zbrojnej i Czynu Rewolucyjnego. Projektu nie „zdążono” zrealizować.
Tekst: Piotr Sobolewski
Zdjęcia: Archiwum Państwowe w Kaliszu – Partner projektu