Dworzec autobusowy

Pierwszy dworzec autobusowy w Kaliszu powstał w tym miejscu w obiekcie postawionym w 1936 r. W czasie okupacji okresowo zawiesił działalność. W 1947 r. – po rozbudowie budynku - dworzec uruchomiono ponownie. Funkcjonował do kwietnia 1975 r., kiedy po drugiej stronie miasta, w pobliżu dworca kolejowego, oddano do użytku nowy, duży obiekt dworcowy.

zdjęcia

W miarę rozwoju autobusowej komunikacji samochodowej w regionie kaliskim, na ówczesnej ulicy Nadwodnej (tuż przed II wojną przemianowaną na ulicę Alfonsa . Parczewskiego) w 1936 r. rozpoczęto budowę dworca autobusowego. W czasie okupacji, w związku z pracami związanymi z zasypywaniem sąsiadującego z nim kanału Babinki, czasowo zawiesił on działalność. W 1947 r. obiekt cokolwiek zmodernizowano i dworzec uruchomiono ponownie. Na niewielkiej przestrzeni znalazł się parterowy budynek z zaokrąglonymi krawędziami ścian mieszczący kasy, mini-poczekalnię z bufetem i przechowalnią bagażu, a przed nim i za nim kilka stanowisk, do których w ciągu dnia niemal bez przerwy podjeżdżały kolejne autobusy. Zdumiewające, jak on się zmieścił w miejscu będącym obecnie zaledwie wysepką parkingową. Wówczas ulica miała już nowego patrona – Marcelego Nowotkę. Dworzec funkcjonował do kwietnia 1975 r., kiedy po drugiej stronie miasta, w pobliżu dworca kolejowego, oddano do użytku nowy, duży obiekt dworcowy. Stary dworzec wyburzono, a po kilku remontach ulicy, której w 1990 r. ponownie przywrócono przedwojenną nazwę A. Parczewskiego, zorganizowano parking.

Początki międzymiastowej komunikacji samochodowej w kaliskim są niemal tak „wiekowe” jak rozwój motoryzacji w ogóle. Już w 1899 r. p. Gutkowski otrzymał pozwolenie puszczenia w ruch samochodów w kierunku Płock – Kalisz. W międzywojniu Kalisz miał regularne linie do Turku, Koła i Uniejowa oraz do Liskowa. W przedsiębiorstwie przewozowym przy ul. Tureckiej (Chmielnik) można było zamówić kursy dla większej liczby pasażerów a w Kaliskiej Spółce Samochodowej przy pl. Kilińskiego wynająć samochód lub autobus na dowolną trasę. Prywatne autobusy kursowały także od 1934 r. do Brzezin (bilety były dość drogie – kosztowały 4,5zł czyli tyle co 4 kg cukru lub 2 kg dobrej kiełbasy). Znane jest nazwisko innego prywatnego przewoźnika - pan Niczyporuk swoim prywatnym środkiem transportu woził z kolei w kierunku Jankowa, Blizanowa i Chocza. Zaistniała więc potrzeba budowy obiektu, na którym potencjalni pasażerowie mogli w „cywilizowanych” warunkach oczekiwać na swoje autobusy. I taki dworzec powstał kilka lat przed II wojną na ulicy Nadwodnej (rolę owej „wody” spełniała płynąca jeszcze wówczas Babinka). Dworcowi – czy może raczej zaledwie przystankowi - nie było dane służyć podróżnym zbyt długo. W czasie okupacji, w związku z pracami związanymi z zasypywaniem sąsiadującego z nim kanału Babinki czasowo zawiesił on działalność. Po wojnie w miejscu Babinki do spacerów zachęcały już planty, na skraju których w 1947 r. ponownie uruchomiono nieco rozbudowany terminal autobusowy. Był to dworzec „pełną gębą” - ze stanowiskiem kasowym, mini-poczekalnią, bufetem, przechowalnią bagażu i telefonem. Parterowy budynek z zaokrąglonymi krawędziami ścian nie mógł być zbyt duży skoro mieścił się w całości na niewielkiej wysepce na ulicy Nowotki, „wciśnięty” między zabudowę tej ulicy a skraj zieleńca. Do kilku stanowisk podjeżdżały raz po raz kolejne autobusy a tłum (swój samochód posiadał wówczas mało kto) szturmował wejścia do nich w mniej lub bardziej uporządkowanym szyku. Najbardziej oblegany był dworzec w targowe dni: wtorki i piątki – do autobusu musiały się zmieścić przecież także wszystkie przekupki z okolicznych wiosek wraz ze swoimi tobołkami. Autobusami podróżowali także studenci, pracownicy firm z centralą np. w Poznaniu lub Łodzi czy inni kaliszanie w delegacjach. I co ciekawe, mimo naprawdę sporych tłumów, zanotowano tam bodaj tylko kilka przypadków potrącenia pieszych przez manewrujące autobusy. Ale w latach gierkowskiego przyśpieszenia po drugiej stronie miasta, w pobliżu dworca kolejowego, oddano do użytku nowy, duży obiekt dworcowy. Był bez porównania większy, nowocześniej i bardziej „cywilizowany” - załapał się nawet na tytuł „mister budownictwa”. A po wyburzeniu starego terminala przy ówczesnej Nowotki i kilku remontach ulicy, obecnie parkują w okolicy dawnej dworcowej „wysepki” niezliczone samochody osobowe – znak większej zamożności społeczeństwa - oraz czekające na pasażerów taksówki. Tym samym ulica – mimo już braku dworca - pozostaje jednym z głównych ciągów komunikacyjnych miasta. Skołowaciały od tego szumu i gwaru od pół wieku w pobliżu siedzi na swoim cokole smutny Adam Asnyk. I chyba niewielką dla niego pociechą jest fakt, że wokół niego i tuż za nim, siadłszy na plantowych ławeczkach, można zadumać się wraz z nim nad przemijaniem.

 

Tekst: Piotr Sobolewski

Zdjęcia: Archiwum Państwowe w Kaliszu – Partner projektu